Szokująca psychologia facebooka, czyli co wiedzą o mnie i o Tobie!

0 comments

Facebook... o zgrozo 🙂 !!!

Facebook był zawsze powodem dziwnych często niezrozumiałych sytuacji wśród moich bliskich i znajomych. Pamiętam pewną rozmowę przeprowadzoną parę lat temu na balkonie mojego przyjaciela. To była ciepła połowa lata. Przyjaciel należał do służb mundurowych i za każdym razem kwitował dyskusję krótko i celnie (tak samo zapewne obsługiwał przydzielony pistolet). Przy papierosie, bo wtedy jaraliśmy jeszcze jak smoki (dobrze, że się opamiętaliśmy w porę), omawialiśmy mój profil facebookowy i moje zaangażowanie w to "social medium". Po dyskusji i ostatnim soczystym nikotynowym machu przyszło do mnie dosadnie zadanie pytanie: Po co Ci ku.wa ten facebook? Przyznam, że poczułem się wtedy mocno zaatakowany, uważałem facebooka za ważną cząstkę mnie i widziałem mój plan społecznościowo-biznesowy w bardzo dalekiej perspektywie. Wiedziałem, że wykonałem dopiero jakąś część roboty. W głowie tliły mi się myśli - przecież mi to bardzo ułatwia życie, przecież to niesamowite kompendium informacji. Z drugiej pojawiało mi się pytanie czyżby? Przecież tracę także swój cenny czas. Życiowe uwagi mojego przyjaciela, brałem zawsze poważnie. Próbowałem go do pewnych teorii przekonać, jednak patrząc na jego oczy i czując mentalne zaparcie - zaprzestałem przekonywania. Przypomina mi się stwierdzenie mojego starszego kolegi który pracował jako psycholog w więziennictwie, w trudnych sytuacjach ubezpieczeniowych powtarzał: Adrian, nie przekonasz nieprzekonanego. Weszło, mi to jak w mantrę. Zaprzestałem od tamtego czasu naginania rzeczywistości, niepotrzebnego wysiłku. Zdałem sobie także sprawę, że wiele takich mądrości wychodzi po przelaniu litrów złotej żołądkowej gorzkiej - bardzo cenna nauka na przyszłość.

Facebook a związki.

Facebook był także powodem do wielu nieporozumień także na innej płaszczyźnie - partnerskiej. Flirty, związki, miłość przez internet, zalążki czegokolwiek w jakimś stopniu opierały się na facebooku i znajdujących się tam treściach. Chyba każdy z Was to przechodził, gdy niedojrzały umysł, spalał często bezpowrotnie, co mógł z zazdrości. Pytania: co można pokazać na zdjęciach? a co nie? po co to robisz? co to za kobieta lajkująca i komentująca Twoje wpisy? co to za many? czy nie za dużo Twojego ciała na tych fotkach? dlaczego nie wstawiasz zdjęć ze mną? czemu mnie nie udostępniasz jako partnerki? Tych pytań było wiele. Powodowały wielokrotnie kłótnie, czasem też scalały związki na zaledwie - trochę dłużej. Z mojej perspektywy, im więcej posiadałem znajomych tym bardziej "poczucie zazdrości" spadało. Może to kwestia uprzedmiotowienia tych osób, zbyt duża ich liczba powodowała że nie mogłem dać wszystkim kobietom tyle samo (haha). Relacje traciły na wartości, a przesłany wiadomością buziak lub powitanie w stylu: Dzień Dobry Śliczna! nie miało takiej wartości jak z przekazem dla tej jedynej. Coś w rodzaju owsianki którą jecie na śniadanie - jedzona miesiącami bez dodatków powszednieje.

Porównywanie się do innych

W nosie miałem uwagi osób które nie miały facebooka lub używały go sporadycznie. Są przecież takie specjalistyczne zawody (m.in. adwokat, lekarz, policjant, polityk i inne) w których profil jest niewskazany. Ba! często te w/w osobniki posiadają profile, jednak są one tak szczątkowo (wręcz znikomo) uzupełniane, a służą tylko jako baza wypadowa do podglądania (tudzież grzeczniej - obserwowania) innych. Patrzę na nie jak na kurę do rosołu: z uciętą głową, obrane z pierza, gotują się aby w pewnym momencie wykipieć na płytę grzejną z warzywami. Komentarze i mądrości tych "hipokrytów" koszących kasę po cichu do kieszeni lub po cichu pod stołem (oczywiście nie wszyscy wykorzystują te dwa warianty - są na szczęście wyłączenia) nie raz brzmiały jak poniżanie, wymuszenie zmiany, szantaż, pokazanie racji i sklasyfikowanie: nie mam profilu - więc jestem lepszy. Nie obyło się także bez innych mało pozytywnych incydentów. Na przykład przed Wysokim Sądem, gdzie tłumaczyłem się dlaczego na zdjęciach zaczerpniętych z facebooka, widać mnie w markowym garniturze (przecież na wesele nie pójdę jak dziad) lub w sytuacji  gdzie wychodzę z przymiarki z wysokiej klasy samochodu (zresztą nieswojego). W takich przypadkach wszystko dzięki przychylności delikwentek które skanują mój facebook, same sobą nic nie reprezentują i jestem przekonany, że nigdy reprezentować nie będą.

Co możesz na facebooku?

Na facebooku możesz bardzo szybko wykreować się na kogo chcesz. Na prezesa, na podrywacza, na niezrównoważonego człowieka -wariata, niezadowolonego z życia, pechowca, piosenkarza, osobę publiczną, na obywatelskiego pomagacza lub perfidnego komentatora oceniacza. Wszystko co chcesz. Twoim hamulcem może być tylko wyobraźnia. Możesz być "czynnym udostępniaczem" filmików, cytatów, światełek i łańcuszków. Możesz być także wyłącznie podglądaczem. Dzisiaj nikim, jutro kimś lub odwrotnie. Tutaj podejmowane decyzje, co dodajesz, co udostępniasz warunkują ilością lajków komentarzy udostępnień. To jest niesamowita moc przerobowa. Moc przerobowa zamienia się na wartość. Wartość natomiast daję Ci władzę lub pieniądze. Planuj dobrze (dodałbym tutaj bądź sobą) - a osiągniesz sukces.

Co wiem?

Ludzie ograniczający Twoje jestestwo, Twój sposób bycia na facebooku zazwyczaj nie akceptują samego siebie. Będą usilnie jątrzyć, zazdrościć - bo sami nic nie osiągnęli. Takie, pseudoosobniki czytają w domowym zaciszu Twoje wpisy i komentarze, nie uczestniczą we wnoszeniu żadnej wartości życiowej na przyszłość dla siebie. Jednak chciałbym abyście spojrzeli z na to też z innej strony - jak bardzo są potrzebni - wyłapują Twoje błędy, możesz się do tego szybko ustosunkować, na plus. Jak umiejętnie to wykorzystasz - staniesz się bliższy swoim celom. Pamiętajcie: człowiek zajęty pasją, zainteresowaniami nie ma czasu na tv, pierdoły, robienie na złość innym. Zamienia swoje siły na kolejne pasje, pomaganie słabszym, działanie, na życie w zgodzie z sobą.

Nauka życia na facebooku

Facebook to także nauka, czerpanie wiedzy od autorytetów, osób wzorców, mądrych doradców. Jako gość z szalonymi pomysłami nie raz zdarzyło mi się umieścić coś niestosownego (m.in. roznegliżowane zdjęcia do pewnego portalu blogowego, treści które nie przystawały mężczyźnie na moim teraźniejszym poziomie, w tym wieści o rozstaniach, powrotach i gorzkich żalach). Wiele bliskich mi osób które w porę zauważyły niestosowne treści, potrafiło mi zwrócić uwagę. Często szedłem w zaparte, nie poprawiając bądź nie usuwając upokarzających treści. Dosyć późno zrozumiałem (niestety lata na facebooku) że trzeba szanować swoją prywatność. Mądre głowy naprowadziły mnie na dobre tory. Życzę Wam takich doradców. Pamiętajcie: pisanie z sensem o uczuciach zaowocuje większym poważaniem, zrozumieniem a w końcu zrewanżuje się Wam licznymi czytelnikami - z tego jestem dumny.

Powrót do złośliwców na facebooku i tego pozytywy

Oczywiście, nie zapominam tutaj o moich kochanych złośliwcach o których jeszcze raz wspomnę. Dzięki Wam leniwcy, hejterzy osobniki z destrukcyjnym celem życiowym (na szczęście jest Was niewielu) znajduję siłę do robienia czegokolwiek. Montuję pomysły, których Wy nigdy nie zrealizujecie. Weźcie się w garść! Wasz wkład, praca, determinacja zostanie po jakimś czasie doceniona. Ktoś w końcu zainteresuje się Twoim postem, blogiem, Twoimi chęciami, pomocą. Ba! znajdziesz nawet osoby które myślą tak jak Ty i to już jest sukces.

Negatywy istnie z facebooka

Powiększającą się liczba znajomych których nie klasyfikuje Twój mózg.

Badania nad literaturą mówią, że Szekspir wykorzystywał w swoich dziełach około 30 tysięcy wyrazów, a zasób jego słownictwa kształtował się w okolicach 66 tysięcy. Porównując to do "zwykłych zjadaczy chleba" większość ludzi zna więcej słów niż używa codziennie. Przeciętna osoba używa od 12 tysięcy do 20 tysięcy wyrazów, natomiast osoby z wyższym wykształceniem od 20 tysięcy do 25 tysięcy. Uważam, że podobnie jest z facebookiem, duża liczba znajomych jest nieoceniona (robi wrażenie), niemal jak wielkie dzieła Szekspira (pomoc i szybkość reakcji jest często nie do wycenienia). Natomiast możliwość "ogarnięcia", zapamiętania twarzy, skojarzenia w natłoku zajęć, codziennych czynnościach przy zwiększającej się liczbie znajomych powoduje, że szwankują nam pewne ramy pamięciowe których tak naprawdę nie przeskoczymy bez ćwiczeń. Zauważyłem, że przy pierwszych 500 znajomych zaczęły się dziać perturbacje pamięciowe (kto? co robi? gdzie?). Częstym zaskoczeniem było kiedy szedłem i na mieście i witały mnie osoby, których tak naprawdę nie kojarzyłem. Dzisiaj moja praca nad zapamiętywaniem kojarzeniem osób z facebooka to około 1850 osób  (wiem czym się zajmują, jak wyglądają, jak mają na imię, czy i jak funkcjonują). Przy stanie na dziś 2747 znajomych to dosyć dobry wynik.

01.04.2018 Adrian Naumowicz facebook liczba znajomych

Jak na "standby"

W żargonie internetowym istnieje takie słowo jak standby (tłumacząc z angielskiego na polski = czuwanie). Przy pracy, gdzie mam włączony w kolejnym okienku przeglądarki facebook czy o zgrozo w codziennym funkcjonowaniu messenger w telefonie komórkowym, bytność przypomina pobudki w więzieniu. Jak usypiasz to ktoś uprzejmy zapala światło, gdy próbujesz ponownie, klawisz stuka pałą o kraty (nie byłem nigdy jako osadzony, ale takie przychodzą mi skojarzenia). Wkurzające tym bardziej, że z powodu takiego rozdrażnienia, rozpraszania.. nie dochodzisz do celu. Póki nad tym nie zapanujesz za każdym razem zastanawiasz się czy to coś ważnego. Czy ominęło Cię coś naprawdę ważnego? Jedynie dobra klasyfikacja, organizacja tego systemu może spowodować że nie będziesz uzależniony. Spostrzegam jednak, że to nagminne zjawisko...wśród ludzi młodych. Pamiętajcie...na tyle będziemy niezależni na ile damy sobie w tym przypadku pozwolić na ingerencje w swoje życie ze strony facebooka. Po drugie jak nie zajrzycie do facebooka  w weekend to świat się nie zawali.
Z facebookiem jest jak z braniem prysznica lub kąpieli. Do tego potrzebujemy:
- wody (to strumień informacji docierający zewsząd z tym głównie od innych osób na fb)
- mydła (programy i wtyczki ułatwiające nam umieszczania treści m.in tekstu i zdjęć z bajerami)
- gąbki (pamięci która pomieści te wszystkie fantastyczne rzeczy które zbieramy na tablicy fb)
- ręcznika (to możliwość zebrania wszystkiego i upublicznienia szerszej widowni)
Facebook bardzo dobrze wie, że chcemy się dobrze wykąpać. Tak więc, dostarczy nam ciepłej wody, mydełko o niesamowitym zapachu, milutką gąbkę oraz ręcznik w ulubionym kolorze. Normalnie jest nam niesamowicie przyjemnie i ofiara jest spełniona. Jednak tu pojawia się inny problem...

Skąd to wszystko facebook o mnie wie?

I tutaj kolejny sprytny ruch.  Jak to się dzieje, że prawie wszystko jest tak umiejętnie dopasowane? To wszystko podałeś (podaliśmy) jak na tacy.  Jak dowiedzieć się co wie o mnie facebook?. Poniżej podaję instrukcje, według której zobaczycie jak jesteście spakowani do jednego folderu  i jak łatwo na podstawie tych danych ustalić wasz profil psychologiczny czy codzienne potrzeby. Enjoy!

Krok 1

Klikamy na mały trójkącik, w prawym rogu belki. Wybieramy Ustawienia

 

Krok 2

Na dole "ogólnych ustawień konta" klikamy na  „Pobierz kopię swoich danych z Facebooka”. Facebook przygotowuje spakowaną paczkę informacji o nas (zazwyczaj powyżej 1 Gb). Może się tak zdarzyć że facebook będzie potrzebował więcej czasu na skompresowanie wiadomości, w takim przypadku dostaniecie informacje na e-mail kiedy skompresowany plik będzie gotowy do ściągniecie. Dane możecie pobrać na dysk.

Krok 3

Podczas przeglądania rozpakowanego folderu przypominała mi się informacja od zespołu informatyków kiedy pracowałem jako menedżer IT. Potrzebowałem znaleźć pewne informacje o osobach i produkcie. Otrzymałem szybko pomoc i odpowiedź: Adrianie, nic w Internecie nie ginie, zaraz to znajdziemy. Powiele te zdanie, zmieniając lekko treść. Nic na facebooku nie ginie. Przejrzycie swoje foldery.

Myślę, że na spokojnie możecie sobie przewertować wszystkie foldery, wiem też, że nie jedna informacja może Was zaskoczyć. Wiadomości, zdjęcia...cała gama wydarzeń o których już nie pamiętacie.

Na koniec chciałbym Was przestrzec także przed:

  1. Udostępnianiem Waszych smsów instalując różne aplikacje. Po co facebookowi dostęp do Twoich smsów jak chcesz mieć budzik lub notatnik?
  2. Wiem, że to kuszące gdy możecie za pomocą jednej wtyczki zamienić się w gwiazdę z Hollywood, odmłodzić się, sprawdzić jakie jest Twoje egipskie imię, na ile lat się czujesz, kim byłeś lub byłaś w poprzednim wcieleniu, lub kto Cie kocha lub jest Twoim najbliższym przyjacielem. Te aplikacje bazują na Twojej ciekawości, zbierają o Tobie i Twoich znajomych informacje... a później, domyśl się co robią...

Jeżeli dotrwałeś do końca tego artykułu, cieszę się że Cię zaciekawiłem. Mam nadzieje, że przydadzą się Szanowny Czytelniku te informacje. Mam ogromną prośbę jeżeli spodobał Ci się ten artykuł, proszę polub mój nowy fanpage na facebooku (kliknij tutaj). Zmotywujesz mnie do pracy i pisania następnych artykułów. Pozdrawiam serdecznie Kochani.

 

Share This:

Comments ( 0 )

    Leave A Comment

    Your email address will not be published. Required fields are marked *